PRZEJŚCIE PODZIEMNE
aleja Wyzwolenia / przystanek MPK Baczyńskiego
Czym byłaby hiphopowa kultura, gdyby nie breakdance? W latach 90. XX w. popularność tego zjawiska była naprawdę olbrzymia. Młodym tancerzom wystarczał kawałek płaskiej, śliskiej nawierzchni – zazwyczaj była to przenośna wykładzina-linoleum - by wykonywać szalone akrobacje w rytm muzyki. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Północ”, widząc masowe zainteresowanie młodzieży tym rodzajem tańca stanęła na wysokości zadania i udostępniła im na treningi kluby mieszkańców na jednostkach „A” oraz „C”. Natomiast przy dobrej pogodzie tańczono na dworze, wszędzie tam, gdzie dało się rozłożyć matę, nierzadko przyciągając jako widownię postronnych przechodniów. Bardzo popularną miejscówką b-boy’ów było przejście podziemne w okolicach „Mleczarza” (dziś w tym
budynku znajduje się popularny market). Mata do tańczenia, muzyka z kaseciaka, sztuczne oświetlenie i graffiti na ścianach tunelu pomagały wyobrażać sobie, że oto przenieśliśmy się do Nowego Jorku, mekki hiphopu. To przejście podziemne było również ważną miejscówką dla lokalnych grafficiarzy, którzy zrobili z niego swoistą galerię. Gdy jedna praca się starzała, malowali na niej kolejną z szacunkiem charakterystycznym dla tego wyjątkowego grona artystów. Ci, którzy kiedyś tu tańczyli, m.in. Marcin Rajkowski czy Sławek Wilk, dziś przekazują tę zajawkę kolejnym pokoleniom, już jako instruktorzy w lokalnych szkołach tańca. Sam tunel zaś, po remoncie, zyskał zupełnie inną estetyczną formę, którą ożywiają wielkoformatowe, czarno-białe fotografie dzielnicy Północ, wykonane przez Adama
Markowskiego.